Miedziak nie był pierwszy, czyli poczet torunian w Polonii

Ogłoszony dzis transfer Adriana Miedzińskiego do bydgoskiej Polonii nie mógł przejść bez echa. I to bez względu, co się o nim myśli. Część kibiców widzi w nim wzmocnienie sportowe, dzięki któremu Polonia skutecznie powalczy o awans do ekstraligi. Jest też spora grupa jawnie dyskredytująca wychowanka Apatora. Jedno jest pewne – takie transfery działają na wyobraźnię.

Z racji bliskiej odległości łączącej oba zwaśnione miasta następuje naturalna migracja pomiędzy zainteresowanymi ośrodkami. Najczęściej są to względy biznesowe, edukacyjne, prywatne, a także sportowe. I o ile w pierwszych trzech dziedzinach życia nikt nie przykłada wagi do pochodzenia, to sport został ostatnim bastionem, gdzie wzajemne animozje pozostają wciąż żywe, niejednokrotnie dodając kolorytu rywalizacji.

W ponad stuletniej historii klubu ze Sportowej, barw Polonii broniło wielu zawodników rodem z Torunia. Niemniej, nie wszyscy wzbudzali zainteresowanie takie jak nasz dzisiejszy bohater. W niniejszym artykule przedstawię kilku z nich

Piłkarska legenda

Największą ikoną polonijnej piłki nożnej jest nie kto inny, niż zawodnik urodzony 17 maja 1935 roku w Toruniu. Marian Norkowski, bo o nim mowa do Polonii trafił w wieku 17 lat prosto z toruńskiego Pomorzanina. Co było dalej? Tytuł króla strzelców ekstraklasy (wówczas 1 liga) 1960, reprezentant Polski (6 meczy, 1 gol), a także olimpijczyk z Rzymu. Do dziś, czyli przez 51 lat Polonia nie doczekała się większego piłkarza. W Polonii grał również brat Mariana Norkowskiego – Henryk, pseudonim „Tata”.

Marian Norkowski
Marian Norkowski

Kolejnym piłkarzem, który przeszedł z Pomorzanina do ówczesnej Gwardii był Józef Rembecki. Zimą 1953/1954 udał się z bydgoską drużyną na obóz do milicyjnego ośrodka w Jeleniej Górze, a tam jednym ze sparingpartnerów była Wisła Kraków. Torunianin strzela drużynie Białej Gwiazdy dwa gole, w meczu pada remis 2:2. Bohater tego spotkania w Gwardii nie gra długo, delikatnie mówiąc, nie chce tam grać. Wykorzystuje możliwość podjęcia pracy w Gdańsku, wyjeżdża do Trójmiasta, tam zasila lokalną Polonię. Wraca do Bydgoszczy w 1956 roku, wstępuje do Zawiszy, z którym cztery lata później zdobywa awans do I ligi.

Józef Piątek był wychowankiem Pomorzanina Toruń. Jak większość graczy został skaperowany do Gwardii Bydgoszcz z milicyjnej Arkonii (Gwardii) Szczecin.

Żużel

Pierwszym wielkim transferem z Torunia do Bydgoszczy był Zbigniew Raniszewski. Po wojnie, gdy wprowadzano w sporcie resortowość bydgoszczanie walczyli o 1 ligę jako przedstawiciele pionu gwardyjskiego. W związku z tym bydgoską drużynę zasilił Raniszewski. W dużej mierze dzięki torunianinowi awansowali do elity, a po latach zdobyli pierwszy tytuł Drużynowych Mistrzów Polski (1955).

Zbigniew Raniszewski; foto: wikipedia
Zbigniew Raniszewski; foto: wikipedia

Na kolejne głośne wzmocnienia rodem z Torunia musieliśmy czekać do przełomu wieków. W roku 2003 w miejsce Piotra Protasiewicza do Polonii sprowadzono Mirosława Kowalika (bezpośrednio z Apatora) oraz Jacka Krzyżaniaka (sezon wcześniej WTS Atlas Wrocław). Obaj jeździli w Bydgoszczy odpowiednio dwa i trzy lata. Jednak nie byli oni pierwszoplanowymi zawodnikami.

W sezonie 2005 po słabszych latach do Bydgoszczy sprowadzony został Robert Sawina. Wychowanek Apatora zwiedził kilka klubów m.in. Start Gniezno, WTS Wrocław czy GKM Grudziądz. W Polonii był przysłowiowym „strzałem w dziesiątkę”. Jego wsparcie dla dwójki liderów Jonsson-Protasiewicz pozwoliło Polonii awansować do finału i zdobyć srebrny medal. Kolejny sezon nie był już tak udany dla Sawiny, który mimo słabszej dyspozycji zdołał z drużyną zdobyć brązowy medal DMP.

Sezon 2006 to pierwszy mariaż z Polonią Roberta Kościechy. „Kostek” przychodził do Bydgoszczy jako krajowy lider gdańskiego Wybrzeża. W Polonii stanowił raczej solidną drugą linię i po sezonie wrócił do macierzystego Apatora, by w latach 2010-2015 ponownie jeździć z Gryfem na plastronie.

Rok 2009 przyniósł jednosezonowy angaż Tomasza Chrzanowskiego. Wychowanek Apatora prezentował się jednak poniżej oczekiwań i po sezonie rozstano się z nim bez żalu.

Adrian Miedziński będzie zatem kolejnym wychowankiem i jednocześnie symbolem toruńskiego Apatora w bydgoskiej Polonii. Niechęć kibiców jest duża, czym zatem może sobie zaskarbić sympatię trybun? Na pewno bezkolizyjna jazda i awans do ekstraligi byłyby docenione. Jednak status Norkowskiego popularnemu „Miedziakowi” jednak nie grozi. Musiałby wygrać z Polonią mistrzostwo Polski i to najlepiej w decydującym biegu, na ostatnich metrach.

Współpraca: Sławomir Wojciechowski
Na zdjęciu: Adrian Miedziński
Foto: Miłosz Kalaczyński

Udostępnij