Polonista na 100%
Środowisko kibiców zelektryzowała ostatnio wiadomość, na razie kuluarowa, że o sile polskich seniorów decydował będzie w Polonii Adrian Miedziński. I choć ze sportowego punktu widzenia byłoby to bezsporne wzmocnienie, zaczęła mi się w tym kontekście nasuwać smutna refleksja.
Jaka? Schyłek potęgi Gryfów pokrywa się z masową migracją z Torunia do Bydgoszczy zawodników czy działaczy, którzy niejako przedłużyli sobie kariery, odcinając kupony od swoich zasłużonych za miedzą nazwisk na naszym owalu.
To czas w którym upadł etos “swojaka”. To czas, który odsunął w zapomnienie erę lokalnych walczaków, często ryzykujących życie i zdrowie “dla sprawy”. To czas, po którym młodzież już nie zazna tego specyficznego dreszczyka derbów. Nie zazna atmosfery pielęgnowanej na związku zawodnika z publicznością.
To był czas, który niósł za sobą znudzenie widowiskiem, które traciło na atrakcyjności. Widowiskiem, z którym publika traciła jakąkolwiek więź. Czas najemników, którzy często robili kapitalną robotę, ale z klubem byli związani jak chłop pańszczyźniany z panem. Ot: rozpakować maszyny, wyjechać na tor, skasować beznamiętnie za 5 lub 11 punktów i do domu. Oczywiście były pozytywne wyjątki, ale jak to z wyjątkami bywa – w zasadzie potwierdzały regułę.
I choć zagorzali kibice wskazywali drogę, oklaskując chociażby wielbionego Szymona Woźniaka, zarówno podczas występów genialnych, jak i tych które nie przysporzyły mu chwały, trend na jednorocznych najemników stał się obowiązującą normą.
Gdy po udanym debiucie wydawało się, że na Wiktorze Przyjemskim można od nowa zbudować tożsamość klubową, gruchnęła wiadomość o Miedziaku…
Z tego co słychać Prezes jest zdeterminowany, żeby ten kontrakt dopiąć do końca i pewnie to zrobi. Następstwa tej decyzji spadną tylko na jego głowę. Za cenę zasad, zyskamy pewnie silne ogniwo w drużynie. Natomiast jak zawsze w dyskusjach pojawią się wspomnienia dawnego klimatu, z nieodłącznym pytaniem: co się stało, że żużel już tak nie elektryzuje jak kiedyś?
No właśnie to się stało. Zamiast stworzyć warunki lokalnym talentom, znów pozwolimy by tułali się po Polsce, bo łatwiej i taniej jest zatrudnić najemnika po przejściach z widokami na odbudowę. A jak się odbuduje…to go puścimy w świat bo zrobi się za drogi. Poszukamy kolejnego chłopaka, któremu damy szansę i tak w koło. A nawet jeśli się już ktoś u nas zadomowi, to spuścimy go z Bydgoszczy, bo np. nie będziemy mogli znieść w jego teamie osób, które żyją z nami “szorstką przyjaźnią”. I dalej będziemy żyć wspomnieniami lat ‘90 nie wyciągając z obecnych przekształceń żadnych wniosków.
Osobna sprawa, że sam Wiktor, jeśli nasza walka o Ekstraligę będzie nadal pozorowana, będzie zmuszony poszukać miejsca na rozwój, jak to niegdyś zrobił wspomniany wyżej Szymon.
Wiem, że mentalne tkwienie w epoce sprzed 30 lat nie rozwiąże wszystkich pytań o przyczyny spadku zainteresowania tym widowiskowym sportem, że nie wszystkie rozwiązania w erze profesjonalizacji sportu mają racje bytu w obecnych czasach. Ale reakcje publiki na punkty Wiktora zdają się wyraźnie wskazywać, którą drogą powinno zmierzać kierownictwo klubu.
Na zdjęciu: kibice Polonii Bydgoszcz podczas finałowego meczu z PSŻ Poznań w 2019 roku.
Foto: Rafał Poliszak.