Kanclerz: Play-offy rządzą się swoimi prawami

Abramczyk Polonia Bydgoszcz przegrała z Unia Leszno oba spotkania w rundzie zasadniczej. Wczorajsza porażka boli prezesa klubu – Jerzego Kanclerza, który liczył przynajmniej na wygraną.

Każda porażka boli i mnie również boli, bo liczyłem, że ten mecz przynajmniej wygramy. O bonusie może nie marzyłem, aczkolwiek gdzieś tam się przebijały takie typy, że być może i tego bonusa zdobędziemy. Przede wszystkim gratuluję drużynie leszczyńskiej, która dzisiaj nie miała żadnych dziur. Ja jestem po odprawie z zawodnikami, sztabem szkoleniowym i powiem tak, że to jest runda zasadnicza. Cieszę się z tego, że był komplet publiczności, że spotkały się dwie równorzędne drużyny. Każda mogła ten mecz wygrać. Uważam, że drużyna leszczyńska nie miała dziur w porównaniu z nami. Ja dzisiaj nie będę oceniał poszczególnych zawodników, ale wszyscy wiemy o jakich zawodników chodzi. Natomiast mecze wygrywamy drużynowo i przegrywamy również drużynowo, także te wnioski na pewno się nam przydadzą – mówi właściciel Polonii.

Wszystko wskazuje na to, że nasza drużyna zajmie drugie miejsce po rundzie zasadniczej. Do końca tej fazy sezonu pozostał nam wyjazd do Rzeszowa oraz domowy mecz z Orłem Łódź. Prezes klubu widzi pozytywy w tym, że porażka z leszczynianami przydarzyła się w rundzie zasadniczej, a nie play-offach.

Dobrze, że to było w rundzie zasadniczej. Dzisiaj wiadomo, że pierwszego miejsca nie będziemy mieli. Wiadomo, że miejsce będzie drugie. No i wtedy play-offy wszystko wyjaśnią, jaka drużyna bezpośrednio awansuje do Ekstraligi.

Mentalnie to jest trzecia nasza porażka. Ja uważam, że tutaj nadal jest drużyna zmotywowana. Wiadomo, że błędy się w życiu popełnia, nie tylko w sporcie. Uważam jeszcze raz i podkreślam, że następne dwa mecze to są ciężki mecz w Rzeszowie i u siebie Orzeł Łódź. Mam nadzieję, że to drugie miejsce utrzymamy, aczkolwiek teoretycznie jest możliwość, że zajmiemy może i trzecie miejsce. Ja uważam, że będzie to jednak drugie miejsce. Play-offy rządzą się swoimi prawami, a gra rozpoczyna się od nowa – kończy Kanclerz.

Udostępnij