FELIETON: ATUT TORU
Nie od dziś wiadomo, że w przeciwieństwie do innych dyscyplin sportu przywilej bycia gospodarzem w speedway’u jest nieoceniony. Idealnie przygotowany tor nawet dla niżej notowanych ekip potrafi być nie lada atutem. Dziś przyjrzymy się owalowi na S2.
Wiele już powiedziano i napisano na temat toru przy ulicy Sportowej 2 w Bydgoszczy. Począwszy od tego, że sławna ścieżka pod płotem sprawia, że rywalizacja na Polonii jest atrakcyjna do tego, iż to najbardziej niebezpieczny tor w Polsce. Oczywiście tę drugą tezę wygłaszają ludzie, którzy znają się na żużlu w takim samym stopniu, jak autor tego felietonu na balecie.
Niemniej, wróćmy do naszej ścieżki. Tuż przed sezonem 2025, gdy włodarze Polonii kontraktowali Saszę Łoktajewa i Szymona Woźniaka kibice biało-czerwonych ostrzyli sobie zęby na kapitalne szarże tercetu Huckenbeck-Buczkowski-Łoktajew pod samym płotem. Szczególnie dwaj ostatni pokazywali nie raz, że jazda „po orbicie” to dla nich czysta frajda. Niestety, ze względu na prace torowe związane z odwodnieniem liniowym przygotowanie idealnej nawierzchni w Bydgoszczy trwało kilka spotkań. Szeroka praktycznie „nie chodziła”, na torze leżało sporo kamieni, a „Gryfy” męczyły się ze swoimi rywalami. Na szczęście na decydujące starcia najsłynniejsza ścieżka w Polsce wróciła.
I tutaj pojawia się pytanie. Czy przygotowanie tylko jednej ścieżki, nawet opanowanej do perfekcji nadal pozostaje atutem bydgoszczan? W przypadku słabszych zespołów widać było dominację Polonistów. Nawet jeśli biało-czerwoni przegrali start to potem na dystansie rozprawiali się ze swoimi przeciwnikami. Problemy zaczęły się w momencie, gdy rywalami Polonii była takie drużyny jak Unia Leszno, czy Stal Gorzów, których zawodnicy prędzej lub później, ale potrafili rozszyfrować mankamenty bydgoskiego owalu i odpowiednio się dopasować.
W grodzie nad Brdą pojawiają się głosy, które mówią, że tor bydgoski powinien posiadać kilka ścieżek umożliwiających walkę. Momentami było to widoczne podczas meczu barażowego przeciwko gorzowskiej Stali. Idealnym przykładem może być dla nas rywal zza miedzy. Toruński Apator (dziś startujący pod przydługą nazwą sponsora) za sprawą trenera Piotra Barona potrafił przygotować tor, który zaskakiwał największych. Torunianie nawet przy przegranym starcie potrafili wycisnąć maksimum ze znajomości ścieżek oraz perfekcyjnego dopasowania motocykli, zarówno pod bandą, jak i przy krawężniku.
Po cichu liczą na to również kibice w Bydgoszczy. Wszak do Polonii wraca Wiktor Przyjemski, który preferuje jazdę przy krawężniku, tak samo jak nasz kapitan – Szymon Woźniak. Zatem przygotowanie ścieżek, które pozwolą wszystkim naszym żużlowcom na osiągnięcie optymalnych rezultatów będzie kolejnym wyzwaniem dla nowego szkoleniowca bydgoszczan.
Wracając myślami wstecz do czasów Tomasza Golloba, czy następnie Andreasa Jonssona. Obaj potrafili wyczyniać cuda pod „balotami”, ale ówczesne przygotowanie toru pozwalało na wyprzedzanie na całej długości i szerokości, co można łatwo sprawdzić sięgając do archiwalnych nagrań na portalu youtube.
Dlatego przed nowym sezonem chciałbym, aby nawierzchnia na S2 przypominała tamte wspaniałe czasy, niż rywalizację z cyklu: „kto pierwszy przy bandzie”. Czego sobie i Państwu życzę.
Łukasz Rybski
Na zdjęciu: Krzysztof Buczkowski
Foto: Łukasz Wilk