Michał Stolarski po meczu Lech Rypin vs Polonia

Polonia1920: Szybka strata bramki i czerwona kartka ustawiły mecz?
MS: Na pewno, szybka strata bramki, aczkolwiek też to, co powiedziałem w szatni chłopakom – jedna bramka to nie jest jeszcze stracony mecz. Dalej trzymaliśmy się założeń. Pod koniec pierwszej połowy w 44 minucie, kiedy Kajetan (Górski – red.) dostał czerwoną kartkę, musieliśmy wszystko zmienić w drugiej połowie. Ale pomimo straty gola, zespół dalej realizował to co chcieliśmy, to co trenowaliśmy i to spowodowało, że mieliśmy jedną czy dwie sytuacje, które spokojnie mogliśmy zamienić na bramkę. To były dobre sytuacje, bardzo dobre, zabrakło kilku centymetrów, aby nasz zawodnik doszedł do sytuacji na 7 metrze przed bramką przeciwnika, więc szkoda.
I ta czerwona kartka również zaważyła. Na przykład, jak się broniliśmy w drugiej połowie, to przede wszystkim wyprowadziliśmy trzy kontry, gdzie mogliśmy strzelić trzy bramki.
Ale nic nie wpadło, a przeciwnik po naszym błędzie – znowu gdzieś tam w pewnym gapiostwie – strzelił bramkę. Przy 2.0 było już naprawdę ciężko. Było widać, że ten ogień z chłopaków troszeczkę zleciał i skończyło się, jak się skończyło. Ale szkoda, szkoda, szkoda.
Polonia1920: Tak, „Szkoda”, to słowo przewodnie. Bobby (Manyeruke) – majstersztyk dzisiaj w obronie, ale nie tylko on. Savige na bramce, kapitalne interwencje ratowały nas. W drugiej połowie nie było widać różnicy, że gramy w dziesiątkę.
MS: Szkoda chłopaków i to słowo – szkoda -, po prostu szkoda. Tak, ja powiem więcej, Bobby w środku, to można powiedzieć, że to będzie taka wizytówka tego środka. I ten środek dzisiaj naprawdę zafunkcjonował.
Ale nie tylko pomoc. Nawet jak przeciwnik dośrodkowywał, to mieliśmy zawodników w polu karnym, którzy robili kapitalną robotę z tyłu. Jestem naprawdę, zadowolony z realizacji zadań, ale no właśnie, z jednej strony cieszę się, że wychodziły założenia, a z drugiej strony nie, bo za to nam punktów nie dadzą.