Rosjanie: tak czy nie?

Im bliżej otwarcia sezonu żużlowego, tym więcej pojawia się głosów z pytaniem: jaki kształt będą mieć rozgrywki czasu wojny?

Nie brakuje opinii skrajnych, kategorycznych, ale też i tych, które wygłasza się tylko i wyłącznie w obronie interesu klubów, którymi się zarządza lub im kibicuje.

Chodzi oczywiście o udział w rozgrywkach zawodników pochodzenia rosyjskiego.

Temat jest oczywiście delikatny i w swej strukturze niezwykle skomplikowany. Mamy przecież w Polsce zawodników naturalizowanych. Jeżdżących z rosyjską i polską licencją. Mieszkających nad Wisłą i płacących u nas podatki. Zatrudniających niemałą rzeszę osób. Na samym końcu wreszcie, decydujących o sile swoich lokalnych drużyn.

Sporo mówi się też o odpowiedzialności zbiorowej, która nie powinna dotykać demonstracyjnie całej nacji. Przecież nie raz okazywali swoje serce, uczestnicząc w lokalnych eventach czy akcjach charytatywnych, wtapiając się w europejską społeczność. Przecież wielu rosyjskich żużlowców zdecydowało się na symboliczne wyrażenie żalu i uwypuklenie pacyfistycznej retoryki, czasem wbrew własnej rodzinie.

Dlaczego więc czuję niesmak, gdy część środowiska próbuje bronić prawa naszych wschodnich sąsiadów do rywalizacji  na naszych arenach?

Biathlonista Jewhen Małyszew (19 lat) – poległ w obronie Ukrainy;

Piłkarz FK Hostomel Dima Martynenko – nie przeżył bombardowania i zginął we własnym domu razem z matką;

Jewgienij Babanow, zawodnik motoballu – zginął z rąk najeźdźców;

Witalij Sapyło. 21-letni piłkarz Karpat Lwów – poległ na przedpolach Kijowa;

Serhij Stachowski – ukraiński tenisista, który wrócił do Kijowa, żeby zgłosić gotowość do obrony stolicy;

Jurij Wernydub, trener Sheriffa Tiraspol- zgłosił się na ochotnika do armii;

Ołeksander Usyk, bokser – gotowy do walki;

Andriej Karpow, żużlowiec – pomaga dostarczać żywność i zaopatrzenie dla żołnierzy broniących kraju.

Ci bohaterowie to tylko kilka przykładów na to, czym jest prawdziwa odpowiedzialność zbiorowa!!! Odpowiedzialność za zbrodnie szaleńca, tolerowanego przez „bratni” naród.

Kiedy Rosjanie martwią się o miejsce w drużynach i zakłócenia w dostępie do wypracowanych dóbr, tysiące ukraińskich sportowców nie myśli o swoich karierach w ogóle. Wielu musi się skonfrontować ze specyficznym, rosyjskim podejściem do granic państwowych i narodowości. Niestety coraz większe grono płaci za to cenę najwyższą. Ale to nie wszystko – część braci sportowej nie powróci już do rywalizacji na skutek odniesionych ran i traum psychicznych. Zawodnicy i bezimienni obywatele będą musieli zmierzyć się kiedyś z uporządkowaniem życia po utracie rodzin i sąsiadów. Ktoś będzie musiał odbudować to, co rodacy rosyjskich żużlowców zburzyli niosąc „wyzwolenie”.

Tam gdzie pojawia się agresja, tam niestety pojawiają się i koszty.

Tych poniesionych już przez walczącą Ukrainę nie sposób oszacować.

Swoje koszty ponosi też społeczność międzynarodowa, próbująca uczynić zadość ukraińskim potrzebom – zarówno na froncie, jak i niosąc pomoc uchodźcom na granicach i w głębi swoich państw. Nie oszukujmy się – długofalowo wszyscy odczujemy skutki rosyjskiej inwazji.

W zasadzie już zaczynamy się z nimi zmagać, chociażby zatrzymując się na stacjach benzynowych. O gazowym szantażu nie wspominając.

Czy w tych okolicznościach, według obrońców interesów klubowych, rosyjscy żużlowcy powinni być traktowani jako wyjątki?

Wierzę, że większość chłopaków ryzykujących dla nas życie na żużlowych owalach nie życzyło takiego losu Ukrainie.

Ale bez oddolnych nacisków nie doprowadzi się do zmian w wadliwie działających systemach. A system sprawowania władzy w Rosji w oczach opinii międzynarodowej w zasadzie zbankrutował.

Niestety, ale żeby presja na władzę Putina była skuteczna, ogół społeczeństwa musi wywrzeć presję na Kreml. Nie uczyni tego jeśli będzie zamknięte w swoich bańkach: w Polsce, w europejskich kurortach i światowych metropoliach.

Dlatego apeluję, żeby rosyjscy żużlowcy, solidarnie z resztą cywilizowanego świata, także ponieśli swoje koszty, przyjmując z godnością swoje zawieszenie w europejskich i światowych rozgrywkach żużlowych.

Nie wyobrażam sobie, żeby o randze planowanego na marzec Kryterium Asów, mieli decydować zawodnicy z Rosji. Ale to nie wszystko – nie wyobrażam sobie, żeby o ewentualnym awansie do Ekstraligi miał decydować zawodnik z Rosji. W obliczu wojny, to nie jest teraz najważniejsze i w doskonały sposób dała temu wyraz reprezentacja Polski w piłce nożnej.

Udostępnij