Przełóżmy mecze Polonii! Czyli głupota nie zna granic…

W ostatnich dniach w środowisku żużlowym pojawił się pomysł, aby przełożyć finałowe mecze w żużlowej ekstralidze. Powód? Kontujze Taia Woffindena, Macieja Janowskiego oraz świeżo zakontraktowanego Charlesa Wrighta. Do tego typu apeli dołączyła m.in. Marta Półtorak jedna z najbardziej rozpoznawalnych kobiet w polskim speedwayu.

O przebiegłości prezesa Rusko pisano wiele, dlatego nie zdziwiło mnie takie stanowisko Sparty Wrocław, która znana jest z dążenia do celu, również po przysłowiowych trupach. Zdziwiło mnie jednak to, iż tak wiele osób podchwyciło temat i w imię „pseudo” sprawiedliwości zaproponowano przesunięcie terminu rozegrania spotkań finałowych. O tym jak kuriozalny jest to pomysł nie trzeba wiele pisać.

Przełożenie spotkań finałowych mogłoby wywrócić cały terminarz do góry nogami. I w tym momencie na miejscu Jerzego Kanclerza wnioskowałbym o…przełożenie rewanżowego spotkania półfinałowego z ROWem Rybnik i ewentualnego dwumeczu w finale. Tak długo, jak nie wróci na tor Wiktor Przyjemski. Bo dlaczego przypadek Sparty ma być lepszy od kontuzji Przyjemskiego? Podobne roszczenia może przecież mieć ROW Rybnik, który stracił do końca sezonu Patricka Hansena? Takie sytuacje można mnożyć. Idąc tym tokiem rozumowania sezon w sierpniu powinna zaczynać dopiero Unia Leszno, która dość szybko zaczęła tracić swoich liderów. Stal Gorzów? W ogóle nie przystąpiłaby do ćwierćfinałów. Motor Lublin też miałby małą przerwę w startach. A Wilki Krosno zapewne nie pojechałyby do Grudziądza na decydujący mecz bez Kasprzaka. A poziom niżej? Wspomniana Polonia już wcześniej czekałaby na dojście do siebie Bellego, Jelenia czy Lyagera. Wybrzeże Gdańsk w skutek kontuzji Klindta nie przystąpiłoby do ćwierćfinału z Zieloną Górą.

I tak dalej i tak dalej…Brzmi nieźle, prawda?

Dlatego zostawmy dyskusję w oparach absurdu z boku, a przejdźmy do przeanalizowania ile straciła bydgoska Polonia na skutek kontuzji swoich zawodników przez ostatnie 25 lat.

1999
Najgłośniejsze i najbardziej tragiczne dla polskiego i bydgoskiego żużla kontuzje miały miejsce we wrześniu 1999 roku, gdzie podczas finału Złotego Kasku we Wrocławiu Tomasz Gollob i Piotr Protasiewicz uczestniczyli w gigantycznym karambolu w pierwszym swoim wyścigu. Skutki? Gollob stracił szansę na złoto IMŚ, a Polonia pozostała bez medalu. Jaka to była drużyna? Poloniści wygrali rundę zasadniczą z dorobkiem 24 punktów (dziesięciozespołowa liga, nie było bonusów za lepszy bilans w dwumeczu). W półfinale play-off Polonia trafiła na czwarty w tabeli Atlas Wrocław (20 pkt). W pierwszym meczu we Wrocławiu bydgoszczanie zwyciężyli pewnie 50:40. Awans do finału był formalnością. Para Gollob-Protasiewicz wywalczyła na Olimpijskim 28 punktów (solidarnie po 14 „oczek”). Ten mecz rozegrany został 12 września 1999 roku, czyli na sześć dni przed tragedią. W rewanżu zespół bez dwóch swoich „rakiet” przegrał na Sportowej 2 w stosunku 36:53 i pożegnał się z finałem.
W dwumeczu o trzecie miejsce Polonia nie sprostała gdańskiemu Wybrzeżu, ulegając na wyjeździe 37:51 i u siebie 43:47 (już z Gollobem, ale bez Pepe).

Czy ktoś wtedy krzyczał, że Polonii należy się sprawiedliwość, a Tomkowi chociaż szansa na złoto IMŚ?

2003
Przed sezonem 2003 w Polonii doszło do znaczących zmian w kadrze. Po 5 latach odszedł Piotr Protasiewicz, a w jego miejsce klub zakontraktował Mirosława Kowalika i krajowego lidera Atlasa Wrocław – Jacka Krzyżaniaka. I już w pierwszym meczu, w pierwszym swoim starcie Poloniści tracą Jacka Krzyżaniaka, który fatalnie upada podczas spotkania w Zielonej Górze. Zgodnie z teorią „sprawiedliwości” Polonia powinna wystartować w okolicach września. Chociaż w tamtym sezonie Krzyżaniak nie wrócił do formy sprzed kontuzji.

2004
Przed play-offami w sezonie 2004 Michał Robacki doznał bolesnej kontuzji (uraz ciągnął się już wcześniej). Do Zielonej Góry Polonia pojechała z nie do końca zdrowym zawodnikiem i przegrała mecz 34:56. Na szczęście u siebie wygraliśmy 58:32 i zapewniliśmy sobie bezpieczne 6 miejsce w lidze. Niemniej, czy kierownictwo klubu nie powinno pomyśleć o przełożeniu spotkania wyjazdowego z ówczesnym ZKŻem, aż Robacki wyzdrowieje? Przecież w grę wchodziło utrzymanie w elicie. Odpowiedzcie sobie sami.

2007
Sezon 2007 zapowiadał się dla Polonii wyjątkowo ciężko. Znowu z zespołu ubył Protasiewicz, ale atutem bydgoszczan byli wówczas Andreas Jonsson – kapitan z prawdziwego zdarzenia oraz formacja juniorska (Sajfutdinow, Buczkowski, Jędrzejewski). Problemy Polonii zaczęły się już przed sezonem. Na treningu kontuzji doznał Emil Sajfutdinow, który opuścił pierwsze spotkania. Jednak prawdziwą zmorą były kontuzje Jonssona. Najpierw w domowym meczu przeciwko Unii Leszno, następnie dwukrotnie w GP (Wrocław oraz Praga). Punkty pogubione, sezon stracony, zakończony spadkiem. Dlaczego nikt nie przełożył spotkań bez AJ’a? Naprawdę nie wiem.

2010
Drugi w historii spadek Polonii z ekstraligi. Zespół, który miał bić się o medale przegrał rywalizację o siódme miejsce z częstochowskim Włókniarzem. Oba mecze Polonia pojechała bez swojego lidera – Emila Sajfutdinowa. Swoją drogą to, że Poloniści znaleźli się w meczach o utrzymanie było spowodowane nie tylko słabą formą zespołu, ale przede wszystkim brakiem Emila. W międzyczasie biało-czerwoni stracili też na moment Antonio Lindbaecka, który w derbach Pomorza złamał obojczyk. Czy ktoś żądał przełożenia spotkań o utrzymanie?

2013
Trzeci i zarazem najbardziej tragiczny w skutkach spadek Polonii. O relegacji zadecydowała przede wszystkim beznadziejna polityka ówczesnego prezesa – Jarosława Deresińskiego, słaby skład oraz fatalna atmosfera wokół klubu. Niemniej, w ówczesnych rozgrywkach miała również miejsce kontuzja Grega Hancocka podczas spotkania domowego ze Spartą Wrocław. Mało kto o tym wie, ale Herbie również opuścił jedno spotkanie zanim prezes zrezygnował z jego usług całkowicie.

2020
W sezonie covidowym Polonia uratowała utrzymanie rzutem na taśmę. Szczególnie dzięki zakontraktowaniu m.in. Grzegorza Zengoty. Pamiętajmy jednak, że bydgoszczanie pod koniec lipca stracili swojego lidera. David Bellego mocno ucierpiał na zawodach SEC w Toruniu przez co stracił sporo spotkań. Przypomnijmy, że ze względu na pandemię liga wystartowała 11 lipca, a częstotliwość rozgrywania zawodów była bardzo duża. Kontuzja Francuza w znaczący sposób wpłynęła na wyniki Polonii. I tutaj również nikt nie protestował.

2021
Po spotkaniu w Rybniku Poloniści powinni poprosić o miesiąc przerwy w rozgrywkach. W meczu z ROWem stracili bowiem Davida Bellego i Grzegorza Zengotę, który powoli wracał do formy. Te kontuzje wypaczyły wynik biało-czerwonych w tamtym sezonie. Zabrakło kilku punktów, aby awansować do play-off, a kto wie, czy w końcowym rozrachunku nie awansowalibyśmy nawet do ekstraligi? Nikt nie protestował.

2022
Po 1999 roku najbardziej pechowy sezon dla bydgoszczan. W cuglach wygrana runda zasadnicza, komplet bonusów i…kontuzja Wiktora Przyjemskiego na zawodach z cyklu SoN 2 w ostatnich dniach lipca, tuż przed fazą play-off. Ta sytuacja sprawiła, że Polonia choć wygrała dwumecz z Wybrzeżem, to uległa w pierwszym spotkaniu w Gdańsku 43:46. Porażka ta zaważyła na tym, że w półfinale Poloniści trafili na Falubaz Zielona Góra i już w pierwszym spotkaniu stracili Adriana Miedzińskiego. Dwumecz został przegrany, a Polonia marzenia o ekstralidze musiała odłożyć o minimum rok. Zero pomysłów z przekładaniem spotkań

I tak drodzy kibice w telegraficznym skrócie przypomniałem ile na kontuzjach swoich żużlowców straciła bydgoska Polonia. Co najmniej 2 utrzymania w gronie najlepszych, medale DMP, awans do ekstraligi…I nikt w tym wszystkim nie wpadł na pomysł, aby jakiekolwiek spotkanie przełożyć, ponieważ żużel to sport niezwykle kontuzjogenny i należy się z tym liczyć. Mam nadzieję, że już nigdy podobne pomysły nie będą podnoszone w publicznej dyskusji.

Na zdjęciu: Wiktor Przyjemski

Foto: Łukasz Wilk

Udostępnij